Życie trudne. Sprawdzone metody

Życie trudne. Sprawdzone metody





Jeśli chcesz aby Twoje życie stało się trudne, skomplikowane i po prostu niemożliwe do ogarnięcia - albo przynajmniej żeby wszystkie podstawowe sprawy było bardzo poplątane, przedstawiam Ci sprawdzone sposoby na utrudnienie sobie życia :)



1. Zawsze pamiętaj o tym, żeby dużo myśleć o przeszłości i wszystkim co zrobiłeś, rozpamiętuj swoje błędy i potknięcia, analizuj każdą rozmowę i zdarzenie - sprawdź czy aby na pewno nie strzeliłeś żadnej gafy, nie powiedziałeś niczego nie na miejscu, nie uraziłeś kogoś lub nie pokazałeś się ze złej strony.

Jeśli już sobie wszystko przypomnisz, myśl o tym często i nie zapominaj!

2. Nad-interpretuj! To bardzo ważny punkt. W każdej wypowiedzi Twoich znajomych, przyjaciół, rodziny, a nawet chłopaka/męża, dziewczyny/żony  doszukuj się podtekstów i ukrytych motywacji do zranienia Cię. Szukaj między wierszami, nie ufaj zapewnieniom o niewinności  i nigdy, pod żadnym pozorem nie dopytuj o co tak naprawdę chodzi - skuteczna komunikacja jest zbyt prosta!

3. Nigdy nie rób listy idąc na zakupy, o wiele bardziej pokomplikujesz sobie popołudnie jeśli zapomnisz o czymś ważnym i pójdziesz do sklepu jeszcze raz...czy dwa..

4. Nawet jeśli masz czas, nie kończ żadnych zadań wcześniej - ostatni moment to jedyny odpowiedni termin na kończenie projektów i zadań. Tylko wtedy zapewnisz sobie odpowiedni dreszczyk emocji i stresu.

5. Proszenie innych o pomoc to bardzo kiepski pomysł, jeśli chcesz mieć trudne życie. Lepiej rób wszystko sam, nawet jeśli już nie wiesz jak się nazywasz. Nikt nie zrobi czegoś tak dobrze jak Ty!

6. Jak już mówimy o natłoku zajęć, koniecznie bierz na siebie wszystko co się da. Praca od rana do nocy powodująca brak czasu na odpoczynek i rekreację cudownie pozbawi się energii i od razu wszystko będzie bardziej zagmatwane ;)




Czy korzystacie z którejś z tych rad? Może z kilku? I jak? Czy Wasze życie jest już dość skomplikowane? :

A jakie są wasze metody na utrudnianie sobie życia? Dajcie znać w komentarzach ;)


***

(Wpis ma charakter humorystyczny, proszę - nie rób sobie tego, chyba że to jakiś naukowy eksperyment - wtedy i tak się zastanów!)






Pokolenie jednorazówek

Pokolenie jednorazówek



Kiedy byłam mała, moja mama miała ładne, czarne buty na obcasie, w które wkładałam swoje za małe stopy zawsze gdy nie patrzyła. Lubiłam sobie pomarzyć, że jestem już dość dorosła na wysokie buty. Te buty kiedyś jej się popsuły, więc zaniosłyśmy je do szewca. Dla wielu ludzi, przeżytek, nieaktualny już, wymierający zawód - część młodszych ode mnie może nigdy tam nie była, lub nawet nie wie kim taki szewc się zajmuje. Ale on poratował, odświeżył i naprawił te mamy czarne buty, tak żeby mogła w nich jeszcze parę ładnych lat pochodzić.

Kiedyś normalnym było naprawienie tego, co się popsuło, lub przynajmniej próba. Kiedyś zaszywało się dziury w rajstopach, naprawiało się okładki podniszczonych książek i robiło się przetwory z owoców i warzyw, które nie były już najświeższe ale nadal pyszne. Kiedyś to, co się posiadało, miało większą wartość i więcej trudu kosztowało zdobycie pewnych rzeczy - nawet tak prostych i oczywistych jak ubrania czy buty.

Nie żyłam w tamtych czasach, albo byłam wtedy bardzo mała, ale znam to z opowieści i wiem, czego mnie uczyli rodzice i dziadkowie, kiedy byłam młodsza -  o rzeczy trzeba dbać, obietnic dotrzymywać, a to co się psuje - starać się naprawiać. To dotyczyło też relacji z innymi, których nie zostawiało się i nie odchodziło, kiedy coś stawało się trudne czy niewygodne.

Teraz patrzę na swój styl życia i widzę, że jednak to jednorazówki wygrywają. Jednorazówki w cudzysłowie, bo w końcu każdy wie, że jednorazówki używa się kilka razy ;) Niemniej jednak, jeśli coś się psuje - kupujemy nowe, wymieniamy na lepsze, nowszej generacji. (Inną sprawą jest obecna jakość produktów, ale to nie o tym chcę mówić) Rozklejone po jednym sezonie buty wyrzucamy i cieszymy się już na możliwość kupienia nowej pary, jeśli coś zaczyna szwankować rozglądamy się za nowszym modelem. Tak samo działamy w sferze relacji międzyludzkich....






Kiedy w związku, czy relacji zaczyna zgrzytać często odpuszczamy, załamujemy ręce, znajdujemy wymówki i wyjaśnienia "widocznie tak miało być", "skoro nie dogadujemy się w tym, to już w niczym się nie dogadamy". Małe rysy pojawiające się na początkowo nieskazitelnej tafli zaczynają się zagęszczać i poszerzać, a my jesteśmy coraz mniej zadowoleni, bo przecież chcieliśmy gładkiej i niczym nieskażonej powierzchni. Nie mówiąc już o tym, że związki są teraz bardzo "bezpieczne", bo bez zobowiązań nie ma dużych konsekwencji z zerwania relacji - nie chce nam się walczyć, skoro możemy odejść i poszukać prostszej drogi. Prawda jednak może zakłuć - prościej nie będzie. Nie ma związków idealnych, bo nie ma idealnych ludzi. 

Każdy do relacji przychodzi ze swoim bagażem doświadczeń i problemów, które teraz lub później dadzą o sobie znać. Możemy starać się nieść je razem i wspierać się wzajemnie, cieszyć się z powstających rys i widzieć, że uczyniły nas silniejszymi. Możemy też poszukać kogoś kto będzie miał ten bagaż mniejszy, innego kształtu i wydawać się będzie, że łatwiejszy do niesienia. Niestety to tak nie działa, a nawet lekka rzecz, kiedy niesiesz ją długo staje się ciężka. 



Nie poddawaj się, kiedy pojawiają się schody, relacje z innymi to nie tylko motylki w brzuchu, oglądanie zachodów słońca i picie shake'ów z jednej szklanki, ale to też wszystkie zgrzyty i starcia, wszystkie niezgodności charakterów i inne pomysły na życie, inne nawyki wyniesione z domu i inne sposoby myślenia. Cała sztuka polega na tym, żeby dostrzec, że te z pozoru trudne rzeczy mogą nas wyszlifować, zbliżyć do siebie i najbardziej nas ze sobą łączyć.

Nie róbmy z naszych związków jednorazówek.

Hej! Jeśli dotrwałeś do końca wpisu, bardzo mnie to cieszy, to znaczy, że moja pisanina nie ucieka gdzieś w eter, zostaw jakiś komentarz, jeśli uważasz, że ten temat ma znaczenie, albo jeśli się ze mną zupełnie nie zgadzasz - chętnie się dowiem jak to widzisz!

Dziękuję, że jesteście! 









Powinieneś żyć slow life... albo... takim życiem jakim chcesz

Powinieneś żyć slow life... albo... takim życiem jakim chcesz


To chyba nie tajemnica, że każdemu z nas zdarza się zrobić coś tylko dlatego, że inni tak robią, albo jest to coś ogólnie rzecz biorąc "w modzie". Jest na to hype, czy coś tam ;p 

Nie zawsze jednak jest to do końca zgodne z naszą naturą, tym w czym czujemy się dobrze, prawdziwie, czy swobodnie. Czasami orientujemy się, że to nie nasza bajka i po prostu rezygnujemy. Czasami jednak ciągniemy coś, chociaż wcale nie mamy na to ochoty. 

Na przykład ostatnio wiele się mówi i pisze o slow life, związanym też myślę dość istotnie z ekologią, życiem w zgodzie z naturą i skupieniem się na przeżywaniu wszystkiego bardzo uważnie. Sama nie raz i nie dwa o tym wspominałam i pisałam, zachęcałam żeby spróbować, nauczyć się słuchać siebie i cieszyć się z małych spraw. (Ekologię popieram i chcę się nauczyć co robić, żeby tej naszej biednej ziemi pomóc, ale to zupełnie inny temat, nie na tym chcę się skupić.)

To się nie zmieniło, małe sprawy i małe radości to coś naprawdę cudownego. Chcę jednak zwrócić dziś uwagę na coś istotnego, mianowicie - jeśli nie satysfakcjonuje Cię bycie slow - to nie bądź. Jeśli ktoś mówi Ci, zwolnij, poczytaj książkę, napij się herbaty, a Ty czujesz że palą cię stopy bo chcesz pobiec w maratonie - zrób to. Nie żyj pod czyjeś dyktando i jego zegarek, ale trzymaj się swojego własnego, żyj w takim tempie jakie odpowiada Ci najbardziej.  Często  na różnych etapach życia potrzebujemy innych rzeczy i mamy inny styl, i to dobrze. 

Myślę, że to całe slow life tak naprawdę powinno po prostu pomóc nam poznać siebie i zrozumieć, czego tak naprawdę chcemy od życia - może potrzebujesz przyspieszenia, bo czujesz się jakbyś przesypiał swoje życie, a możne zwolnienia, bo biegniesz już tak szybko, że wszystko się zlewa i jeśli nie zwolnisz to wypadniesz na jakimś zakręcie. 

To dotyczy też wielu innych dziedzin życia. Nie żyj czyimś życiem, albo życiem dostosowanym do czyichś wymogów - szczególnie jeśli Ci nie odpowiadają. Żyj tak, abyś czuł się wolny i prawdziwy. Żyj takim życiem jakim chcesz, a nie jakiego oczekuje od Ciebie koleżanka z pracy, reklamy telewizyjne i najnowsze wydanie "Pani domu" (jest taka gazeta?). 

Zanim zaczniesz słuchać się innych, zacznij od posłuchania samego siebie. 
Co Ty na to? 








Copyright © Życie Proste , Blogger