5 nawyków, które pozbawiają Cię czasu



Był taki czas kiedy uważałam się za super zorganizowaną osobę, która ma plan na każdą ewentualność i dobrze wykorzystuje swój czas. Ostatnio idzie mi to zdecydowanie gorzej niż w przeszłości. Może wynika to z tego, że im więcej wolnego mamy czasu tym łatwiej wpaść nam w pułapkę o nazwie "mam mnóstwo czasu, więc mogę to zrobić później", a może po prostu w którejś chwili to całe planowanie i organizacja stała się dla mnie zbyt pochłaniające... Trudno było mi zrobić coś spontanicznie, albo pozwolić żeby sprawy potoczyły się swoim torem, na który nie miałam wpływu, bo wszystko chciałam mieć pod kontrolą i nic nie mogło iść inaczej niż planowałam! Tak, kiedy zrozumiałam, że niektóre rzeczy muszą się wydarzyć i nie mogę na nie wpłynąć, oraz że czasem trzeba po prostu odpuścić i zmienić plan, albo pójść na żywioł bez planu trochę zluzowałam. 

Nadal lubię planować sobie różne rzeczy, jestem największą fanką list "to-do" jaką spotkaliście, robię listy "co spakować" kiedy gdzieś jadę uwielbiam robić listy zakupów. Uważam też, że dobre planowanie czasu, dnia, zadań to naprawdę świetna sprawa, ułatwiająca nam życie i pozwalająca na tak zwane podniesienie efektywności działań ;) Zdecydowanie jednak nie jestem już typem śpiącym z kalendarzem pod poduszką ;P Zakradło się do mnie jednak sporo nawyków, wynikających właśnie z nadmiaru wolnego czasu i poluzowania sobie plannera, które zaczęły mi utrudniać kończenie pracy na czas i generalnie pracę - nie tylko zawodową, której aktualnie nie mam, ale i na studia i w moich własnych celach, kursach i projektach. 

Z nawykami problem polega na tym, że jak już się napatoczą, to trudno jest się ich pozbyć. Podobno żeby skończyć z jakimś złym nawykiem trzeba go zamienić na inny - dobry. Myślę też, że samo uświadomienie sobie, że coś co robimy często odruchowo, bez przemyśleń może nam pomóc w zwalczeniu tego. Jeśli wiem już, że coś co robię mi szkodzi i jest złe dla mnie to kiedy będę to robić zaczną się pojawiać wyrzuty sumienia (ja tak mam...proszę powiedzcie, że nie tylko ja!), które zabijają przyjemność z danej rzeczy! 

Możemy też zaplanować sobie lepiej czas żeby nie mieć tyle czasu na te złe nawyki, albo rozpisać sobie tak zwany "habit tracker"*(wyjaśnię na końcu artykułu, zostańcie ze mną) do kontrolowanie dobrych i złych nawyków :) Jeśli mieszkamy z kimś, możemy też poprosić o delikatne "sprawdzanie" nas przez tą osobę lub o pomoc w zrywaniu z nawykiem. Jednak myślę, że nawet jeśli ktoś będzie chciał nam pomóc, musimy najpierw sami chcieć coś zmienić i mieć do tego motywację. A tą motywacją powinien być fakt, że zmiana nawyków prowadzi do: 

  • większej ilości czasu, który możemy dobrze wykorzystać 
  • lepszego zdrowia jeśli nasze złe nawyki je psuły 
  • poprawy naszego samopoczucia i samooceny 
  • i  wielu innych rzeczy, zależnie od Twojej sytuacji! 
Pozwolę Wam dziś zajrzeć w moją codzienność i jak na spowiedzi opowiem Wam o nawykach, które pochłaniają mi cenny czasu, który mogłabym o wiele lepiej wykorzystać, prawdopodobnie odwlekając mój sukces w różnych dziedzinach daleko, daleko w czasie.... Jeśli ktoś z Was rozpozna w tych rzeczach siebie dajcie znać w komentarzu i powiedzcie czy jakoś z tym walczycie. 





Kompulsywne oglądanie Netflixa/Youtube'a

Moja zmora... Zwykle zaczyna się od "obejrzę jeden odcinek a potem wezmę się do pracy". Czasem też "obejrzę sobie coś dopóki jem śniadanie/obiad, przecież i tak nie da się pracować jedząc zupę!". Zdarza się, że faktycznie udaje mi się poprzestać na jednym odcinku lub tylko kawałku, jednak często oglądam zdecydowanie więcej niż bym chciała. Nie liczę tutaj oglądania czegoś wspólnie z M. na przykład popołudniu czy wieczorem, bo to traktuję jako pewną formę spędzania wspólnie czasu. Ale oglądanie czegoś przy śniadaniu albo między robieniem innych rzeczy bardzo rozbija i o wiele trudniej mi potem coś skończyć, czy wrócić do pracy. I to najbardziej o to wybicie się z "rytmu pracy" chodzi. Inną sprawą jest binge watching...ale to raczej nie ja - zwykle potrafię się ogarnąć po kilku odcinkach :p 



Sprawdzanie "co tam słychać na świecie" - zbyt często 

O tym, że Facebook wciąga wiemy już wszyscy, nie każdemu to przeszkadza ;) Ja czasem idąc za myślę, co tam słychać w świecie przeglądam sobie Facebooka, jakieś wiadomości, e-maile itd. Niestety często jeden interesujący link prowadzi do kolejnego i zamiast szybkiego doinformowania się, spędzam pół godziny na błądzeniu po różnych stronach. Może pomocne byłoby wyznaczenie sobie 10 minut na przejrzenie takich rzeczy z zegarkiem w ręku, inaczej bardzo łatwo się wciągnąć. Wiadomości też polecam ograniczać.. nie mówię, żeby nie czytać ich wcale, większość osób chce wiedzieć mniej więcej co się dzieje, ale sprawdzanie ich co 5 minut naprawdę nie jest konieczne. Teraz w czasie gdy bardzo dużo się dzieje, zmieniają się zarządzenia i wytyczne oczywiście dobrze być na bieżąco - ale nawet teraz raz dziennie wystarczy aby nic nam nie umknęło :) Przy okazji - sprawdzajcie informacje w kilku źródłach i uważajcie na fake newsy! 



Multitasking

Przepraszam wszystkich fanów, ale ja się już po prostu na niego nie zgadzam... Wydawać by się mogło, że robienie kilku rzezy na raz spowoduje, że skończymy szybciej, ale to nie działa w ten sposób - przynajmniej w moim przypadku. Niestety kiedy zaczynam robić kilka rzeczy na raz to opóźniają się wszystkie, poza tym mam wrażenie, że ich jakość cierpi. Multitasking sprawdza się u mnie jedynie w przypadkach takich jak słuchanie muzyki w tle do takich czynności jak sprzątanie, pieczenie albo coś innego co nie wymaga aż takiego skupienia. Czasem słucham muzyki kiedy piszę, ale czasem mi wtedy przeszkadza. Zauważyłam, że nawet jeśli chcę zrobić kilka rzeczy to i tak przez jakiś moment muszę skupić się na jednej, więc lepiej od razu zaplanować pracę nad poszczególnymi sprawami. Myślę, że wtedy czas jest lepiej zagospodarowany :) 




Zbyt wiele czasu poświęconego na ... planowanie 

Czasem zdarza mi się tak długo rozmyślać nad rozplanowaniem czegoś, że brakuje mi czasu na faktycznie zrobienie tego. Jeśli masz do zrobienia jakieś drobne rzeczy, zajmujące kilka minut zrób je od razu, a dopiero te naprawdę duże rozplanuj na jakieś bloki pracy, czy na kilka etapów. Dobre planowanie powinno nam oszczędzać czas i pomagać go optymalnie wykorzystać, a nie go pochłaniać. :) Jestem pod ogromnym wrażeniem osób, prowadzących piękne kalendarze albo Bullet Journall, ale w ich przypadku czasochłonne tworzenie sobie tych pięknych rozpisek jest przyjemnością, potem jednak planowanie w nich jest łatwe i przejrzyste - takie przynajmniej jest założenie. Trzeba poświęcić czas na zbudowanie sobie dobrego systemu, ale jeśli faktycznie ma być dobry, to podczas użytkowania ma nam pomagać a nie dokładać nam pracy! :) Zgadzacie się ? 




Przerwa co 10 minut

Przerwy w pracy, nauce czy innych czynnościach są potrzebne. Musimy co jakiś czas zresetować mózg i odświeżyć myślenie. Jednak jeśli praca trwa 10 minut, przerwa 10 i tak w kółko to nie liczmy na jakąś dużą wydajność :P Wiele można znaleźć w Internecie materiałów o pracy w blokach czasowych. Testowałam - działają. Na przykład technika Pomodoro, polegająca na pracy przez 25 minut, później 5 minutowej przerwie i tak kilkukrotnie. Tą przerwę powinno się wykorzystać na rozciągnięcie się, zaparzenie herbaty czy wyjście na balkon i dotlenienie się - generalnie na odejście od miejsca pracy, więc jeśli robimy coś na laptopie to powinniśmy go zostawić, a nie w czasie przerwy sprawdzać coś w sieci bo nie będzie to odpoczynek dla oczu i kręgosłupa ;) Najprostszy timer do Pomodoro znajdziecie tutaj!


Czy wy też macie problem z tymi nawykami? Jak sobie radzicie? Dajcie znać czy może jeszcze coś innego zjada Wam cenny czas :) 


Obiecane wyjaśnienie czym jest habit tracker - to rodzaj rozpiski w kalendarzu, w której wypisujemy sobie nasze nawyki, których chcemy się pozbyć lub, które chcemy zbudować. Każdy w osobnej linicje. Obok nich powinno być miejsce na około 30 kratek (zwykle rozpisuje się je na miesiąc) gdzie każdego dnia będziemy zaznaczać, czy udało nam się np. przeczytać 10 stron książki lub odpuścić słodycze przez cały dzień :) Na koniec miesiąca możemy sprawdzić jak nam poszło, mamy też kontrolę na bieżąca jak nam idzie. Jeśli działają na Ciebie takie rzeczy i motywują - spróbuj :) Poniżej zdjęcia poglądowe - źródło: Pinterest :) 


19 Amazing April Habit Trackers For Bujo Inspiration - Crazy Laura #bulletjournaljanvier Adding a new habit tracking spread to your bullet journal and want some fresh ideas?! Check out these awesome April examples for inspiration to get started!
Źródło









9 komentarzy:

  1. Przyjemnie patrzy się na ten habit tracker, może spróbuję coś takiego dla siebie stworzyć (choć na pewno nie wyjdzie mi tak estetycznie, jak na tych zdjęciach). To ciągłe sprawdzanie, co się dzieje w świecie, kto do mnie napisał, to też moja zmora. Mówię sobie, że tylko odczytam wiadomość i odpiszę, a kończy się na scrollowaniu Facebooka, Instagrama i Twittera...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie musi być najpiękniejsze na świecie jeśli dla Ciebie będzie działało :) pochwal się jak już stworzysz! :)

      Usuń
  2. Bardzo ciekawy temat. Ja wykorzystuję kalendarz do przypominania o ważnych sprawach, spotkaniach, płatnościach, rocznicach. Samo planowanie pracy raczej mi nie wychodzi. Nawet w pracy kiedy planuję pewne czynności jest to tylko lista rzeczy do wykonania którą weryfikuje rzeczywistość w postaci poleceń szefa, sytuacji typu trzeba to zostawić bo na wczoraj trzeba przygotować to lub tamto.
    Odrębny temat to marnowanie czasu. Tutaj i u mnie wiele do poprawy zwłaszcza jeśli chodzi o nawyki typu coś pooglądam przy jedzeniu, rozumiem Cię bardzo dobrze i muszę zmienić ten zły nawyk...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trzymam kciuki za zmiany w nawykach! :) Co do planowania, to właśnie widzę, że niektórzy nie potrafią się bez niego obejść, a inni radzą sobie świetnie - może to osoby które są z natury zorganizowane i nie muszą już planować ? :)

      Usuń
  3. Zgadzam się z tymi złymi nawykami, o których piszesz. Kiedyś słyszałam (nie pamiętam nazwy), że można sobie robic tak, że ustawiamy 40 min. I robimy co mamy do zrobienia, później przerwa 10 min.i dalej 40 min. na obowiazki. Ja się cieszę, że nie mam TV, bo to straszny pochłaniacz czasu ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to coś podobnego do pomodoro tylko inne przedziały czasowe :)

      Usuń
  4. Nie mam problemów z samodyscypliną, ale pozwalam sobie na chwile czasem dłuższą chwilę spokoju od wszystkiego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Od początku tego roku prowadzę coś a'la Habit Tracker, choć nie jest to do końca to samo. Notuję godziny pójścia spać i wstania, ile śpię, ile czasu poświęcam na rzeczy na które mi zależy, każde oczywiście we własnej rubryczce, ile pieniędzy wydaję, ile ćwiczę itp., głónie dlatego, że bardzo mnie kręci miesięczne podsumowanie tego (uwielbiam statystyki!). Dzięki temu udało mi się np. przestać wchodzić na Facebooka, zazwyczaj wchodzę tylko po to aby opublikować post na fanpage'u czyli raz na tydzień, jednak w przyrodzie nic nie znika i ten czas zużywam na inne rzeczy, które wywołują tylko poczucie jego marnowania. Ale planuję ogarnąć sobie nową rutynę, właściwie to już ją mam, tylko coś ciągle mnie wytrąca.
    Muszę również spróbować funkcjonowania z tym Pomodoro. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Habit tracker, całkiem ciekawy pomysł. Muszę go wypróbować do walki z niechcianymi nawykami. Również podobne rzeczy jakie wymieniłaś w tekście pochłaniają mój czas. Żeby je zwalczyć przede wszystkim trzeba uświadomić sobie jak wiele cennego czasu tracimy. Wtedy łatwiej zmotywować się do poprawy, choć łatwo nie jest. Bardzo pomocny wpis :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Życie Proste , Blogger