Share Week 2019

Share Week 2019




Akcja Share Week, zapoczątkowana przez fantastycznego blogera, Andrzeja Tucholskiego trwa już parę ładnych lat. Polega ona na tym, że co roku na wiosnę blogerzy i blogerki dzielą się tym, co najcenniejsze - namiarami na innych super blogerów i pozwalają tym poleceniom płynąć w świat.

Dopiero w tym roku zdecydowałam się na wzięcie udziału, bo w zasadzie wcześniej nie czułam się upoważniona do polecania kogoś, bo mój głos wydawał mi się niespecjalnie istotny. W tym roku jednak zdecydowałam, że skoro chcę iść do przodu to idę i nie oglądam się za siebie.

Może i sama dopiero się uczę i wiele jeszcze przede mną w pracy nad moim blogiem,  ale jeśli chodzi o blogi innych to czytam tylko te dobre, poszerzające horyzonty i motywujące do zmian i tylko takie Wam dziś polecę :)

Zatem bez przedłużania, moje polecenia na Share Week 2019:


Za jej niepowtarzalny styl, przez który tekstów się nie czyta tylko się przez nie płynie. Za lekkość ale i za poważne traktowanie książek, swoich czytelników i tego co robi. Za wkładanie w swoje projekty serca i inspirowanie.


Za estetykę, piękno i lekkość, którą odczuwam wchodząc na stronę. Za miłość do natury i dzielenie się z czytelnikami jej owocami. Za zachętę do celebrowania życia i dbania o innych, ale też o samego siebie - o czym tak często zapominamy.


Nie muszę go przedstawiać - najładniejsze miejsce w sieci. Za inspiracje, pogodę ducha, niezmiennie świecące słońce. Za to jak uczy lubić siebie, lubić innych i nie dać się złamać życiowym przeszkodom, odnaleźć się w zmianach i nowościach.


Krótko, zwięźle i na temat. Niech polecenia jak ten lampion ze zdjęcia lecą w świat. Wchodźcie, oglądajcie i podziwiajcie :)


Do przeczytania wkrótce!
Jeśli chcesz prostego życia, piszę o nim na Facebooku. kliknij ;) 


Męskim okiem - Zakupy z kobietą

Męskim okiem - Zakupy z kobietą





Kolejny raz zaprosiłam na swojego bloga M., który pisze po męsku żeby trochę świeżości wpadło na stronę :)

Dziś o zakupach. Bardziej dla panów, ale i dziewczyny coś znajdą dla siebie. Na przykład dowiedzą się jak przekonać chłopaka do pójścia z nią na zakupy ;)


***

Zakupy… Dla jednych ogromna przyjemność, a dla drugich katusze, na które nie skazaliby najgorszego wroga.

Przeciętny mężczyzna słysząc zdanie – „Kochanie, może skoczymy na chwilkę do galerii? Tylko coś zobaczę” - ma przed oczami sceny z filmów historycznych o nieszczęśnikach zsyłanych na ciężkie roboty w kamieniołomach. Dla wielu z nas zakupy z dziewczyną, narzeczoną czy żoną to droga przez piekło.

Już od najmłodszych lat chłopacy są nastawiani przez swoich ojców, że zakupy z kobietą to najgorsza rzecz jaka może im się przytrafić. Samotne zakupy z mamą mogły tylko to potwierdzać.
Jakiś czas temu zadałem sobie pytanie: czy tak musi być? Dlaczego mężczyzna też nie może czerpać przyjemności z tej tak prozaicznej czynności?

Faceci mają dużą tendencję do męczeństwa. Robimy trudne rzeczy, a potem czekamy na pochwałę za nasz wyczyn. Może tak samo jest z zakupami....

Ale jest dla nas ratunek! Prosta zmiana myślenia. Nie wmawiaj sobie, że chodzenie po galerii za żoną to katorga. Czerp z tego przyjemność! Zadasz pewnie pytanie: Ale jak?! A no prosto. Zmień myślenie.

Na przykład nie na co dzień masz okazje podziwiać swoją piękną żonę (dziewczynę) w nowych lśniących sukienkach. Jeśli uważasz, że podziwianie swojej Miłości Cię nie kręci, to idź na spacer i przemyśl swoje życie...

Wbrew pozorom nie wszystkie sklepy są z damskimi ubraniami. To, że takie widnieją na wystawach jest jawną dyskryminacją, ale o tym kiedy indziej. Czasem wystarczy zajrzeć nieco głębiej i można wejść do prawdziwego, męskiego świata. Większość moich ostatnich zakupów została dokonana właśnie w ten sposób. Robiąc zakupy z żoną w oko mi wpadały nie lada okazje. Przyjemne z pożytecznym! A nikt nie doradzi tak… szczerze jak żona. Nie raz zostałem uratowany od kupienia "pięknej" jaskrawo-czerwonej bluzy lub t-shirta. Gust mojej żony jest o wiele lepszy niż mój. Wiąże się z tym ciekawa historia. Kiedyś jadąc na kilkudniową wycieczkę zdałem sobie sprawę, że mam zapakowane same czerwone t-shirty (tak czerwony to mój ulubiony kolor). Nie trudno się domyślić, że większość osób podróżujących ze mną myślała, że każdego dnia (a było ich 9!) ubierałem tę samą bluzkę… Robiąc zakupy z żoną nie grozi mi podobna pomyłka...skutecznie mi to odradzi :)

Jednym z moich ulubionych zajęć jest jedzenie, czego wcale po mnie nie widać bo jestem bardzo szczupłych rozmiarów. Cóż, pozory mylą :) Powszechnie wiadomo, że w galeriach handlowych można nieraz natrafić na smaczne potrawy. Toteż jeśli jesteś amatorem dobrego jedzenia, możesz bardzo skrzętnie wykorzystać każdą taką okazję. Jeśli żona próbuje cię przekonać na zakupy udawaj niedostępnego. Po dłuższym namawianiu możesz się zgodzić pod warunkiem, że zjecie coś dobrego w galerii. Uwierzcie, działa! Nie dość, że żona jest ci wdzięczna, że chcesz z nią iść na zakupy to jeszcze dobrze pojesz. Dla miłośników dobrych napojów ta metoda również powinna zdać egzamin.
Im bardziej będziesz sobie wmawiał jak bardzo nie chce Ci się iść na zakupy tym gorzej zniesiesz ten czas. A może to być naprawdę miłe odprężenie po ciężkim dniu pracy, nawet zwieńczone dobrą kolacją.

Zachęcam do wpisywania w komentarzach waszych pomysłów na umilenie sobie tego czasu ☺


***


Jeśli chcecie przeczytać coś więcej od M. dajcie znać - może da się namówić ;)
Mój Luty 2019

Mój Luty 2019




Od początku roku powtarzam sobie, że muszę wreszcie zacząć pisać regularnie, ale życie weryfikuje moje plany bardzo brutalnie. Opowiadam Wam o organizacji czasu, regularności itd. itp. a sama jak widać radzę sobie z tym kiepsko. Więc chociaż jest już połowa marca, zdecydowałam, że te moje comiesięczne podsumowania nie mogę się skończyć na jednym, biednym styczniu i chociaż z poślizgiem - będą się pojawiać.

A więc, Luty to dla mnie miesiąc zmian (ciąg dalszy tych, rozpoczętych w Styczniu), załatwiania mnóstwa spraw, dalszego uczenia się nowych rzeczy i właśnie weryfikowania siebie w tych wszystkich idealistycznych planach jakie dla siebie miałam. Planowanie? Proszę bardzo, mój kalendarz pusty, albo w kompletnych chaosie, bo brak mi było czasu żeby nad nim usiąść i rozpisać wszystkie zadania.

Walka ze stresem? Jak najbardziej, końcówka sesji, nowe wyzwania, zdrowie w kiepskim stanie - i od razu mogłam sobie poćwiczyć panowanie nad stresem. Idealnie nie jest, ale i tak jestem z siebie dumna, bo nie dałam się tym nerwom zjeść, a tylko lekko mnie potarmosiły :)
Obiecałam, że będę w tych moich podsumowaniach skupiać się na tym co pozytywne, żeby uczyć się te rzeczy dostrzegać :)

A więc..

Za co jestem wdzięczna w Lutym:



Mogłam kilka dni odpocząć blisko natury, odetchnąć od miejskiego zgiełku i szybkiego tempa życia. Naprawdę tej krótkiej przerwy potrzebowałam ;)




Opanowałam już prawie pierwsze wzory na kawie i jestem dumna za każdym razem kiedy wyglądają tak ładnie :)



Odkryłam nowe smaki - herbatę z owocami tropikalnymi i mrożoną kawę z białą czekoladą :) Najlepsze jest w nich to, że bez większych problemów można je przygotować w domu.


Czego uczyłam się w Lutym?


Nie jest tak, że kompletnie mi nie szło w Lutym ;) Zaczęłam w Styczniu rozpisywać sobie wydatki, ile i na co wydaję. I o ile w Styczniu ta rozpiska była jeszcze w fazie prób i błędów, o tyle w Lutym nabrała już kształtów i naprawdę ułatwiła mi życie w tej kwestii. Chętnie się nią z Wami podzielę, jeśli to kogoś zainteresuje.

Luty to też czas kiedy rozpoczął się kolejny semestr studiów. Mogłam wypróbować nowe metody notowania, sprawdzić jaki sposób będzie wygodniejszy, bo do tej pory trochę się w tych notatkach gubiłam. Mam kilka nowych sposobów, i jak już je przetestuję - dam znać!

Luty był też miesiącem, kiedy zupełnie nie miałam motywacji, czasu ani weny do pisania, i to bardzo mnie boli, bo wiem, że każda taka przerwa strasznie mnie rozprasza i rozleniwia na dodatek, potem powrót do regularnego pisania jest trudny, bo analizuję każde napisane słowo i poprawiam wszystko milion razy, nawet jeśli już jest dobrze. Marcowe postanowienie - pisać więcej!

Uczę się też w całym szybkim trybie życia szukać chwil na złapanie oddechu, odpoczynek i spędzenie czasu z Bogiem, który pomaga mi całe to zamieszanie przetrwać. To taki mój cel na najbliższy czas, żeby uczyć się ten czas znajdować, bez niego nawet nie mam siły cieszyć się z realizowania wszystkich innych punktów. ;)

Życzę Wam też takiego czasu na oddech, szczególnie że idzie wiosna i powietrze coraz świeższe więc można oddychać bez stresu ;)





Copyright © Życie Proste , Blogger