Czy muszę być perfekcyjna? Jak poradzić sobie z nadmiarem oczekiwań i zostać sobą

 


Mam takie zapędy, że zdarza mi się dążyć do perfekcji, wykańczając się po drodze i ostatecznie więcej zawalić niż zyskać. Zaczęłam się zastanawiać z czego to wynika i mam pewną teorię. O oczekiwaniach społeczeństwa, skierowanych nie tyle w stronę konkretnych osób co do ogółu...robiących nam czasami pranie mózgu. 

Czy zdarza Wam się oglądać reklamy telewizyjne? Ponieważ nie mam w domu telewizji, zdarza się to sporadycznie, niemniej jednak pojawiają się one także w Internecie, gazetach itd. Sytuacja jest taka, że z ekranu (tudzież plakatu/billboardu/strony w gazecie) uśmiechają się do nas idealne kobiety. Używają wspaniałych kosmetyków, mają ułożone włosy i makijaż, dbają o siebie, dom, dzieci, męża. Są kobietami sukcesu, jednocześnie nie zaniedbującymi swoich domowych obowiązków. Robią dzieciom zdrowe śniadania i kupują prozdrowotne suplementy diety z witaminą D (ponoć to ostatnio hit!). 

Może nikt nie powiedział mi tego wprost, ale jako kobieta czuję się zobowiązana do bycia niemalże idealną. Powinnam być wykształcona (najlepiej w jakimś dobrym, korzystnym z punktu widzenia rynku pracy zawodzie), spełniać się zawodowo, prowadzić dom - dbać o porządek, zakupy i zawsze mieć świeże kwiaty w wazonie. Na dodatek - muszę dbać o swoją atrakcyjność, sylwetkę i zdrowie. 

Czujecie ten klimat? Czy nie zdarzyło Wam się, że poczułyście się nie dość dobre, bo pranie nie zrobione, albo może dlatego, że nie wzięłyście nadgodzin? Czy też narzucacie sobie (tak jak ja) niedoścignione i nieosiągalne cele, aby ze wszystkim poradzić sobie perfekcyjnie? Aby sprostać niewypowiedzianym, ale odczuwalnym standardom narzucanym przez społeczeństwo.

Uważam, że ogromny wpływ mają na to media i kształtowane przez nie wizerunki idealnych ludzi. Zapewne także mężczyźni borykają się z tak wysokimi oczekiwaniami wobec nich - ale wiadomo, kobieca perspektywa jest mi bliższa. Widzę iskierki zmian w tej kwestii, bo coraz częściej promuje się naturalność - pokazuje się kobietom, że to nie ich ciało jest wyznacznikiem ich wartości, pokazuje się, żeby pamiętać o sobie, swoich potrzebach i selflove. Tylko czy to wystarczy? 


A co się stanie, jeśli odpuścisz?

Kiedyś już o tym pisałam, że naprawdę - jesteś dość dobra, i jesteś dość dobry! Nie daj sobie wmówić, że tylko perfekcja ma wartość. Powiedzmy sobie wprost - nie jesteśmy w stanie sprostać wszystkiemu. Czasem odpuścimy dietę i zjemy ciasto, czasem zawalimy egzamin, czasem zaśpimy, a czasem pójdziemy na miasto bez make-up'u. I wiecie co ? To dobrze! To, że jesteśmy niedoskonali świadczy o tym, że jesteśmy żywymi ludźmi, a nie robotami. 

Spróbujmy żyć w zgodzie ze sobą, z tym w co wierzymy (nie tym, co wmówiły nam media, że powinniśmy wierzyć). Poznajmy swój organizm i słuchajmy go - kiedy jesteś ciągle przemęczona, masz siniaki pod oczami i żyjesz od kawy do kawy - może to znak, że potrzebujesz więcej snu? Zapytaj siebie, co jest dla Ciebie ważne w tym czasie - może to troska o relację z bliskimi, a może skupienie się na pracy, może czas na zadbanie o zdrowie. 

Czy coś się stanie jeśli zamiast pozamiatać całe mieszkanie zaplanujesz czas na "randkę" z mężem?

Czy świat się zawali jeśli dziś na obiad będzie pizza, bo potrzebowałaś drzemki lub po prostu nie zdążyłaś ogarnąć wszystkiego? 


A może by tak posłuchać siebie?

Nie uważam się za idealną panią domu? Ciągle zasuszam jakieś kwiatki... nawet (podobno) nieśmiertelne sukulenty potrafię zabić.
Żonę? Oj nie... staram się, ale i tak zdarza mi się dla spokoju rzucić "nie ważne" i strzelić focha. 
Studentkę? Gdybyście widzieli ile razy opuściłam wykład, albo uczyłam się na dzień przed. 

Ale uczę się tego, że to nie to, co robię, ale to kim jestem ma większe znaczenie. To że jestem prawdziwa, że staram się, daję z siebie 100%, ale czasem to za mało. Uczę się decydować, co w tej chwili jest najważniejsze. Priorytetyzować, a nie wszystko uznawać za pilne i ważne. Stawiam sobie na pierwszym miejscu moją wiarę, później moich bliskich i zdrowie. Dopiero dalej jest pranie, gotowanie i cała reszta. 

Nie dajmy sobie wmówić, że musimy być idealni. Że tylko tacy możemy czuć się wartościowi. Dajmy z siebie 100% w tym, na czym najbardziej nam zależy, a nie tam, gdzie media wmawiają nam że musimy. 

To też trochę wiąże się z wyrażaniem naszych przekonań, byciem sobą, nie dostosowywaniem się do oczekiwań innych ludzi...



Mam wrażenie, że to temat rzeka. Czuję, że trochę go tylko poruszyłam, choć mogłabym pisać jeszcze wiele więcej...

Dajcie znać, czy też czujecie się przytłoczeni tymi wszystkimi oczekiwaniami, czy może już macie luz? Jestem ciekawa czy ktoś jeszcze czuje to, tak jak ja. :) 










2 komentarze:

  1. Przepiękny, wartościowy wpis. Jednak masz rację w stu procentach. W większości problemem są media i złudne kreowanie rzeczywistości, Instagram, Facebook i reklamy. Od kiedy to kobiety wypierają się nie wiem, chociażby rozstępów, wpędzając inne kobiety w bezsensowne, bezpodstawne kompleksy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? To, co naturalne, co jest częścią nas i zawsze było, nagle staje się niechciane. A my w tym wszystkim próbujemy na siłę wcisnąć się w schematy - które wcale nie muszą być najlepsze

      Usuń

Copyright © Życie Proste , Blogger