Jak lepiej dogadywać się z ludźmi?




Odkąd tyle siedzimy w domu, zauważyłam liczne głosy, częściowo żartobliwe, że po "kwarantannie" wzrośnie liczba rozstań i rozwodów. W pierwszym momencie zaśmiałam się pod nosem, bo troszkę to było zabawne. Jednak po chwili zastanowienia, to smutne, że z powodu spędzenia ze sobą większej ilości czasu ludzie mieliby rezygnować z bycia ze sobą i kończyć, często wieloletnie, związki. Czy naprawdę nie potrafimy być ze sobą? Czy partner lub partnerka to dla nas tylko pewnego rodzaju "uzupełnienie" do szybkiego życia w biegu? Pracujemy, studiujemy, robimy zakupy, rozwijamy jakieś pasje, a tak żeby nie nazywało się, że jesteśmy sami, mamy kogoś, z kim spotykamy się wieczorami i rankami. 

Jeśli faktycznie zamknięcie z drugą osobą okazuje się dla nas tak ciężkie, to z czego to wynika? Czy może tak naprawdę nie znamy tej osoby, a w takich chwilach wychodzą z nas, chcąc nie chcąc, wszystkie ciężkie cechy charakteru? Czy to nasza potrzeba "pobycia samemu" i złość, że ktoś ciągle znajduje się w naszej przestrzeni? A może, po prostu nie potrafimy się ze sobą dobrze komunikować, a to rodzi masę, często niepotrzebnych, konfliktów i sprzeczek? 

Tak naprawdę, myślę, że problem z komunikacją to nie tylko problem w czasach pandemii i domowej izolacji. Mamy z nią problem na co dzień. Myślę, że wiele "zasad" komunikacji jest w nas zakodowana, jakoś intuicyjnie, ale także wiele z nich jest nam nie znana. Zachowujemy się w jakiś sposób, każdy ze swoim charakterem, ze swoim bagażem doświadczeń i własnym kontekstem. Często niewiedza na temat tego, jak działa komunikacja powoduje w nas frustrację i złość, no bo denerwuje nas kiedy ktoś nie rozumie naszego przekazu, kiedy nie ma odpowiedzi z drugiej strony, albo kiedy musimy coś powtarzać po kilka razy, zanim zostaniemy usłyszani. Czasami wystarczyłoby zmienić sposób komunikowania i przestać z góry oceniać innych, żeby po pierwsze dogadywać się lepiej, a po drugie zapewnić sobie większy spokój i luz w relacjach z innymi... ale może od początku :) 


Po pierwsze, trzeba zrozumieć jak przebiega komunikacja... 


Tu najlepiej pasowałby schemat komunikacji, który po 5 latach studiów mogłabym opisać, gdyby ktoś obudził mnie w środku nocy :) 

Wygląda to bardzo prosto. Mamy osobę, która coś komunikuje, jakiś przekaz i kogoś, kto go odbiera, albo przynajmniej docelowo ma go odebrać. W praktyce jednak to okazuje się trudniejsze. Pamiętacie z dzieciństwa grę w głuchy telefon? Pamiętacie jak często oryginalny przekaz docierał do ostatniej osoby w zmodyfikowanej, albo totalnie zmienionej formie? Tak też działa nasze codziennie komunikowanie, zmiana ma jednak mniej widowiskową formę :)

Przede wszystkim zapominamy bardzo często o czymś co nazywa się "szumami komunikacyjnymi". Są to wszystkie "przeszkadzacze", zaczynając od tych fizycznych, takich jak hałas, zbyt wysoka temperatura, albo ostre światło, które uniemożliwia widzenie drugiej osoby, poprzez bariery językowe, aż do wszelkiego rodzaju uprzedzeń i emocji jakie odczuwamy wobec rozmówcy. To ciekawe, ale one te ostatnie także wpływają na jakość naszej komunikacji, na przykład osoby, wobec których jesteśmy uprzedzeni, lub mamy z nimi jakieś negatywne skojarzenia, będzie odbierali inaczej niż tych, których kochamy. Jesteśmy skłonni wybaczyć niedopowiedzenia, lub nieodpowiadający nam ton takim osobom, ale negatywnie odbieramy to w przypadku nie lubianych przez nas osób.

W ten sposób jeden komunikat może być odebrany różnie, w zależności od osoby, która go przesyła. 




Kolejnym elementem, który znajduje się w schemacie i odgrywa dużą rolę to sprzężenie zwrotne, czyli jakaś odpowiedź na nasz komunikat. Jeśli chcemy się z kimś dobrze dogadać, to oczekujemy od odbiorcy jakiegoś odzewu, potwierdzenia, że zrozumiał, a on oczekuje tego samego od nas :) Pozostawianie czyichś pytań i komunikatów bez odpowiedzi zatrzymuje komunikację i utrudnia dojście do porozumienia. 





Po drugie, komunikacja to nie tylko słowa.... 


Przypomnij sobie sytuację, kiedy podczas rozmowy z kimś, Twój rozmówca, lub rozmówczyni przewróciła oczami, lub zaczęła ostentacyjnie ziewać, albo prychnęła po Twojej wypowiedzi. Chociaż mogłoby się wydawać, że większość tego, co chcemy przekazać zawiera się w słowach, tak naprawdę to jak ktoś nas zrozumie i odbierze to głównie nasza mowa niewerbalna - czyli wszystko poza słowami. Jest to szerokie pojęcie, ale zawiera w sobie głównie nasze gesty, wszelkiego rodzaju odruchy, wydawane dźwięki (wspomniane już prychnięcia, westchnienia, cmokanie itd.), tonację głosu, czy naszą ogólną postawę ciała. 

Zdradzę Wam dziś trochę wiedzy prosto z nauk o komunikowaniu - nasze zachowanie niewerbalne można podzielić na kilka kategorii i myślę, że to ciekawe - bo często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że te kwestie mogą także być elementem komunikatu. A więc:

  • Aparycja - to słowo raczej znane, określa całość naszej prezencji, obejmuje zmienne elementy, jak fryzura czy ubiór, oraz częściowo zmienne - kolor oczu czy waga (proszę się nie obrażać!:p) 
  • Kinezyka - tutaj są wszystkie gesty, ruchy ciała, mimika
  • Haptyka - to sygnały przekazywane przez dotyk, bezpośredni kontakt fizyczny, podanie ręki, przytulenie, poklepanie po głowie (odbierane czasem jako traktowanie "po macoszemu"), ale także niestety negatywne takie jak uderzenie 
  • Proksemika - to relacja ciało-przestrzeń. Możemy komunikować przez zachowywanie, lub unikanie dystansu 
  • Parajęzyk  - to właśnie sygnały głosowe inne niż słowa, na przykład śmiech 
  • Chronemika - czas. Poświęcanie drugiej osobie czasu, lub patrzenie przez całe spotkanie na zegarek i dawanie do zrozumienia, że tego czasu mamy mało 
Zatem trzymanie drugiej osoby na dystans, siadanie po drugiej stronie pokoju, lub unikanie kontaktu fizycznego, albo po prostu gesty, które mogą się komuś źle skojarzyć, mogą doprowadzać do niedomówień, konfliktów lub sprzeczek, a na pewno do niezrozumienia. Jeśli mamy problem w komunikacji z ludźmi (wiem, że "mieć problem" nie brzmi dobrze, ale chodzi po prostu o często powtarzające się kłopotu z porozumiewaniem się z innymi) możemy spróbować przeanalizować nasze rozmowy z innymi i spróbować wychwycić, czy któreś z naszych niewerbalnych zachowań mogą na to wpływać.

Często takie rzeczy robimy zupełnie nieświadomie, czasem wynikają one z jakichś naszych przeżyć, czy odczuć - na przykład trzymanie dystansu może wynikać z braku zaufania do drugiej osoby. Warto jest jednak poobserwować siebie i spróbować zapanować nad tym, jak się zachowujemy, aby ułatwić sobie kontakty z innymi. 





Po trzecie, pamiętaj, że osoba, z którą rozmawiasz - nie jest TOBĄ 


Tym, o czym najczęściej zapominamy, to że nasz rozmówca nie jest taki sam jak my. Jest inną, odrębną osobą, która ma inną osobowość, inny charakter, jest inaczej wychowana i inaczej odbiera rzeczywistość. Próbujemy coś przekazać na swój sposób, nie biorąc pod uwagę tego, jaki sposób będzie najlepszy dla rozmówcy.

Chociaż te różnice występują między każdą dwójką ludzi, to najbardziej widoczne są między na przykład kobietami a mężczyznami, lub między młodym pokoleniem a starszym, albo między introwertykiem a ekstrawertykiem. Nie mówię, że te pary najczęściej się kłócą, ale że są między nimi duże różnice. 

To z tych różnic najczęściej wynikają nieporozumienia. Pewne, oczywiste dla nas sprawy, dla kogoś mogą być bardzo skomplikowane, możemy różnić się poglądami, możemy ze względu na większą lub mniejszą wrażliwość inaczej odbierać pewnie słowa. Ci wrażliwsi, częściej będą traktować rzeczy bardziej personalnie, łatwiej ich zranić. Z kolei osoby "twardsze" mogą komunikować w sposób bardziej bezpośredni czy ostry, prowadząc do kolejnych spięć. 

Różnicę może zrobić nawet taki drobiazg jak poziom zmęczenia. Załatwianie ważnych spraw o późnych godzinach, kiedy już rozmówca jest zmęczony, na przykład pracą czy innymi sprawami będzie zdecydowanie trudniejsze, niż kiedy potrafi się w pełni skupić na konwersacji. 

Jeśli chcesz dobrze dogadywać się z innymi, spróbuj wykazać się empatią, wczuć się w sytuację drugiej osoby, zastanów się jak może odebrać, to co powiesz i postaraj się przekazać to tak, jak jej będzie to najłatwiej zrozumieć. Nie chodzi też oczywiście o to, żeby obchodzić się z każdym jak z jajkiem, czasem musimy użyć mocniejszych słów, aby kogoś ustrzec przed złą decyzją itd. Ale nawet to możemy zrobić z uwzględnieniem odczuć tej osoby, w taki sposób, aby jej pomóc, a nie zranić. 

Różnic jest wiele, ale wszystkich nas łączy to, że chcemy być zrozumiani. Dlatego dążmy do tego, aby komunikować sprawnie, unikać rozpraszaczy, pamiętać o mowie niewerbalnej i różnicach, a nasza komunikacja na pewno stanie się lepsza :) 


A Wy, macie jeszcze jakieś doświadczenia, pomysły co może poprawić naszą komunikację? A może zauważacie coś, czym się różnimy i to ja utrudnia? Jak zawsze czekam na Wasze komentarze i pozdrawiam! 












4 komentarze:

  1. Myślę, że przede wszystkim powinniśmy więcej kontaktować się z ludźmi personalnie, a nie za pomocą telefonu, bo tracimy te umiejętności komunikacji bez ich szlifowania. Teraz co prawda jesteśmy zmuszeni, ale jeśli wszystko wróci do normy, to znów małe ekraniki wezmą górę. :(
    Ciekawy artykuł! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że ważne są zdrowe relacje i zdrowy dystans. Przebywanie 100% czasu razem chyba nie jest zbyt korzystne ;) Po sobie widzę że i ja i mój mąż lubimy spędzać czas osobno, poświęcając go na hobby. To poprawia relacje, potem nie możemy się nagadać co się udało, co się nie udało itp. Dużo osób jest też nastawionych dzisiaj na mówienie o sobie. Znam osoby które tylko opowiadają o sobie a nigdy nie pytają :"Co u Ciebie słychać". Co do szumów komunikacyjnych: mamy dwoje dzieci zatem sporo tych szumów jest i to nie tylko takiego hałasu generowanego wprost przez dzieci, ale wkracza też więcej obowiązków, nerwy i stres. Często rzucamy do siebie krótkie słówka, półsłówka, żądania, krzywe miny... Jest nad czym pracować :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że nie umiemy się ze sobą komunikować. Również myślę, że nie jest to "efekt uboczny" koronawirusa, tylko o wiele większy problem. Myślę, że to nie tylko kwestia osób będących w związku. Może dotyczyć praktycznie każdej relacji. Kiedy nie umiemy słuchać i odpowiadać, a jedynie coś "odburkujemy" zamiast w chwili słabości, jakiegoś problemu usiąść i spokojnie porozmawiać. Nic dziwnego, że dochodzi do zgrzytów. Sama jestem introwertykiem, znacznie bardziej wolę słuchać drugiej osoby niż mówić... Więc jak już sobie w końcu kogoś znajdę to będę oczekiwać, że.. To zrozumie i nie będzie mnie zmuszać do rozmowy.. Mam nadzieję, że zmuszanie w ogóle nie będzie konieczne, że zawsze będę potrafić powiedzieć wprost co mi leży na wątrobie.. Ale jak będzie to zobaczymy. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje mi się, że z niektórymi nie warto się dogadywac. To znaczy, z szacunku do siebie i swojego zdrowia. I wiem, że nie jest to zgodne z modą czy trendem, ale czasem się nie da- czego oczywiście, żałuję.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Życie Proste , Blogger